Ania zorganizowała ślub w lipcu , a wesele w październiku w 2020 roku. Dlaczego tak się stało i ile kosztuje wesele na 40 osób? Zapraszam na wywiad w ramach naszego cyklu, w którym rozmawiam z Pannami Młodymi, które już są po ślubie i dzielą się wiedzą, doświadczeniem i wskazówkami, abyś Ty mogła jeszcze łatwiej zorganizować swój ślub i przy tym zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy. Pełną listę odcinków znajdziesz na naszym kanale Youtube – Mówię o ślubie.
Spis treści:
Ślub i wesele w inny dzień
Dominika: Pierwsze pytanie, które mi się nasuwa to tak naprawdę, dlaczego rozdzielaliście ślub z weselem?
Ania: No właśnie z perspektywy czasu, to chyba trzeba było to wszystko robić w lipcu. Przekładaliśmy wszystko w kwietniu z obawy na obostrzenia związane z pandemią, kiedy jeszcze nic nie było wiadome. Założyliśmy, że sala i wszyscy inni usługodawcy ślubni na pewno też się zgodzą, żeby przełożyć to wszystko na dowolny termin po zakończeniu tej „niepewności”. Stwierdziliśmy, że kupimy sobie trochę czasu i przełożymy wszystko na październik. Akurat termin był wolny, choć już wtedy mówiło się o tzw. „drugiej fali” więc podjęliśmy to ryzyko. Baliśmy się przekładać ślub z dwóch powodów. Po pierwsze nie chciało nam się biegać i załatwiać urzędowe i kościelne sprawy. Po drugie nie byliśmy pewni sytuacji w październiku, więc rozdzieliliśmy ryzyka z tym związane.

D: W momencie, gdy kupiliście sobie „dodatkowy czas”, to poczuliście ulgę?
A: Tak z perspektywy czasu, to lipiec był najlepszym rozwiązaniem, ale w tamtym momencie nie postąpilibyśmy inaczej. Uważamy, że to była dobra decyzja. W ogóle ta sytuacja miała swoje plusy, bo już w dniu wesela nie musieliśmy myśleć o ceremonii ślubnej i to była spora ulga.
Kiedy zacząć planować ślub?
D: Na ile wcześniej zaczęliście planować swój ślub i wesele?
A: Planować zaczęliśmy wiosną w 2018 roku. Pojechaliśmy oglądać pierwszy obiekt, w którym chcieliśmy wyprawić przyjęcie, niestety nie udało się, bo z obsługą średnio dogadywaliśmy się. Szkoda, bo akurat tam mielibyśmy wolną taką wymarzoną datę, czyli sierpień. A tak nasza data została narzucona w bardzo romantyczny sposób, czyli wtedy, kiedy obiekt, w którym finalnie to wesele mieliśmy miała swój ostatni wolny termin. Jeszcze jedna dobra rzecz, która wynikła z tego, że przełożyliśmy wesele dosyć wcześnie – udało nam się znaleźć jeszcze termin na październikową sobotę, co było świetną sprawą.

D: Jak zareagowali goście weselni, gdy powiedziałaś im o tym, że wesele będzie przesunięte i będą dwa osobne terminy na ślub i wesele?
A: Początkowo skupiliśmy się na tym, żeby przenieść wesele, bo – tak jak wcześniej wspomniałam – nie chciało nam się latać ze wszystkimi formalnościami. Mimo wszystko to byłoby do zrobienia, aczkolwiek dopiero po przeniesieniu wesela zdecydowaliśmy, czy chcemy też przenosić ceremonię ślubną czy też nie. Wysłaliśmy wtedy informację gościom, że przenosimy zabawę weselną i użyliśmy do tego zdjęcia z sesji narzeczeńskiej, na którym napisaliśmy informację o zmianie daty. Myślę, że wyszło to bardzo ładnie. Ogólnie starałam się robić wszystko, tak bardzo oficjalnie i formalnie, ale w tym momencie nie wysyłaliśmy tej informacji, jako przesyłki pocztowej, a wykorzystaliśmy maile. Nie wszyscy goście odkryli, czy ta zabawa weselna obejmuje ślub czy też nie. Zrobiliśmy to celowo, bo na ten moment nie wiedzieliśmy, czy do lipca jakiekolwiek obostrzenia zostaną zniesione, a w kwietniu kiedy już powinniśmy zacząć się szykować z dokumentami do urzędu i kościoła, to w panice zadzwoniłam do kościoła, a w odpowiedzi usłyszałam: “Nieee, Pani się nie przejmuje. Teraz i tak Panie nie otrzyma żadnego zaświadczenia.” W momencie, gdy ponownie został otwarty urząd, to nas bardzo zmobilizowało. To był taki punkt, który zdecydował, o tym że: “ok! Bierzemy ten ślub”. W momencie, gdy udało nam się uzyskać wszystkie dokumenty do ślubu kościelnego, to zdecydowaliśmy, że bierzemy ten ślub. Teraz albo nigdy! W międzyczasie okazało się, że część gości weselnych odkryła, że jednak ślub odbędzie się w planowanym terminie. Początkowo miała być mała impreza, jednak okazało się, że dużo osób, z tych które wiedziały gdzie i kiedy to będzie postanowiły przyjechać, ale postanowiły nam też o tym nie powiedzieć, by zrobić nam miłą niespodziankę. Okazało się, że przybyło dokładnie 29 osób, natomiast na wesele 3 października z planowanych 120 osób przyszło 39.
D: Na weselu w październiku były dokładnie te same osoby, które były też na Waszym ślubie?
A: Nie wszyscy. Połowa się pokryła, natomiast pozostałe osoby, były tymi, które – z uwagi na obawę o zakażenia – nie zapraszaliśmy na pierwotny ślub. Jako ciekawostkę dodam, że w dniu wesela postanowiliśmy, że zrobimy ceremonię humanistyczną w której powtórzyliśmy nasze przysięgi i wymieniliśmy się obrączkami. Notabene inną parą obrączek, z którą też jest związana ciekawa historia.

D: A powiedz mi, co było najtrudniejsze w całej logistyce, by mieć osobno ślub i osobno wesele?
A: Ludzie. Zdecydowanie ludzie. O ile udało się przełożyć wszystkich usługodawców ślubnych i w dodatku bez kosztowo. Trudnym było wszystkich gości, by pojawili się w październiku, a nie w lipcu. Tym samym sama ilość osób była bardzo niepewna. Cofając się do momentu drukowania zaproszeń, założyłam sobie, że goście potwierdzą nam swoje przybycie maksymalnie 2 miesiące przed pierwotną datą ślubu i wesela, co w momencie tych zmian wywróciło wszystko do góry nogami. Ostatecznie prosiłam wszystkich o informację, by na początku września potwierdzili swój przyjazd, aby kuchnia i lokal byli gotowi na ilość osób. Pierwotnie z cateringiem mieliśmy umowę gwarantującą obecność minimum 90 osób, co przy założeniu 120 zaproszonych gości na wesele było realną liczbą, ale z biegiem czasu – gdy pod koniec sierpnia zaczęliśmy otrzymywać mnóstwo odmów. Wtedy jeszcze zakładaliśmy między 60, a 100 osób i uznaliśmy, że najwyżej zapłacimy za tych kilka pustych krzeseł. Z rozwojem sytuacji postanowiłam jednak zadzwonić do managerki lokalu i powiedziałam, jaka jest obawa i pozytywnie zaskoczyła mnie, jak zareagowała – zrozumiała nas i umówiliśmy się na warunki, które obie strony satysfakcjonowały.

D: Na co Twoim zdaniem Młode Pary powinny zwrócić uwagę podczas wyboru sali weselnej?
A: Najważniejsze jest to uczucie, jak czujesz się w tym miejscu oraz jak jesteś traktowana przez obsługę oraz managera. W pierwszym lokalu, który rozważaliśmy czuliśmy się traktowani “z góry” i od razu wiedzieliśmy, że to nie jest to. Warto też wziąć pod uwagę łatwość dojazdu do lokalu, szczególnie jeśli na terenie tego miejsca jest kilka różnych sal weselnych, tak by goście bez problemu mogli dojechać na miejsce.
Ile kosztuje wesele na 40 osób?
D: Ile ostatecznie kosztował Wasz ślub i wesele? Zmieściliście się w początkowo zakładanym budżecie?
A: Początkowo zakładaliśmy 80 000zł. Wiedzieliśmy, że po tych wszystkich zmianach, które notabene obniżyły ilość osób i wszystkie koszty, powinniśmy się zmieścić w tych założeniach. Z “dwiema imprezami” wyszło nam 60 000zł!

D: Jeśli miałabyś dać Pannom Młodym, które obecnie znajdują się na etapie organizacji ślubu, wskazówki na bazie własnego doświadczenia, to jakie by to były?
A: Warto wspólnie z partnerem ustalić, co jest jest dla Was ważne na etapie organizowania ślubu. Nawet jeśli pojawi się obawa przed przełożeniem terminu ślubu, to czy jesteście w stanie poczekać na swój dzień, czy też nawet w mniejszym gronie wolicie go zorganizować w zakładanym terminie lub też założyć wariant, który u nas się sprawdził, czyli przełożyć termin wesela, natomiast samą ceremonię zorganizować w pierwotnie założonym terminie. Wszystkie chwyty dozwolone! Za to też prywatnie uwielbiam MOŚ, bo często Dominika powtarzasz, że to jest „Wasz dzień i zróbcie go po Waszemu.
D: Wierzę, że dzięki Tobie wiele dziewczyn, które mogą znaleźć się w podobnej sytuacji znajdą kilka ciekawych rozwiązać na organizację swojego ślubu. To bardzo cenne wskazówki – dziękuję Ci bardzo!
Może Cię również zainteresować rozmowa z Klaudią, która zorganizowała swój ślub cywilny i wesele w budżecie 21000zł. Znajdziesz ją tutaj: